Nadszedł poniedziałek, po nocy spędzonej na campingu. Dzisiaj atrakcji po drodze będzie mniej, chcemy trochę odpocząć.
Ale najpierw czas na pyszne śniadanko :) Kanapki, parówki, a do tego kawa i herbata. Czas pozbierać nasz ekwipunek, umyć się i ruszyć dalej.
Oczywiście skorzystałam też z okazji na zrobienie ostatnich fotek naszych współlokatorów - zięb oraz wiewiórki.
Czas też przejść się na poranny spacer wzdłuż jeziora, gdyż teraz nie ma tam ludzi. Niektóre budki były już otwarte, więc kupiliśmy jeszcze kawę.
Po zapakowaniu busa oddajemy karty do skrzynki i wyruszamy dalej. Pierwszym punktem na mapie jest Grobowiec Piramida generała Karola Adolfa Augusta von Eben u. Brunnen w Rożnowie https://goo.gl/maps/QmtFzNHsJg8Z7bYS8
Myślę, że ten generał musiał mieć coś wspólnego z Illuminati lub Egiptem, sądząc po tym, w jaki sposób go pochowano :)
Tuż obok jest też kilka innych zabytkowych grobów oraz przepiękny kościół zbudowany z drewna pomalowanego na ciemny kolor. Uwielbiam takie miejsca, czuć w nich historię, a sam zapach jest tak specyficzny, że nowoczesne budynki nigdy nie będą miały tak nietypowego zapachu.
Teraz czas na krótki przystanek w Biskupicach, gdzie znajduje się gród rycerski https://goo.gl/maps/BQdNErq7kRYisxqNA
Akurat w tym czasie gród odwiedziła wycieczka z dziećmi, które biegały wszędzie i bawiły się. Myślę, że warto odwiedzić to miejsce podczas imprez, aby móc zobaczyć coś więcej. Nie robiłam żadnych zdjęć, żeby nie mieć na nim jakichś dzieciaków. W grodzie znajduje się kilka eksponatów związanych z torturami na ludziach, więc to może zainteresować niektóre osoby ;)
Kilka minut później przechodzimy się po mieście Byczyna, które otoczone jest wysokimi murami obronnymi. To miasto ma niewiele mieszkańców i poniedziałek jest najlepszym czasem, aby móc się tam spokojnie przejść. Dużo sklepów nie jest otwartych w ten dzień lub są otwarte tylko do 13, a my przyjechaliśmy o 13:30, więc brak szans na cieplutki, chrupiący chlebek z piekarni :(
Znaleźliśmy jednak super sklep z dosłownie wszystkim, co mogłoby się przydać w domu. Zakupiliśmy więcej papierowych talerzy, czajniczek, o którym mówiłam już od dawna, że na pewno się przyda, i kilka innych pierdółek, jak np. małe wiaderko na śmieci. Sprzedawca był niesamowicie sympatyczny, potrafił opowiedzieć wszystko o każdym z produktów. Same produkty przez niego sprzedawane były w przystępnych cenach, więc warto było zrobić tam zakupy :)
Sklep znajduje się przy ul. 3 maja w tym samym budynku co salon optyczny.
Spakowaliśmy wszystko do wiadereczka i ruszyliśmy dalej.
Następnie szybkie zakupy w markecie, aby kupić coś do jedzenia i czas ruszyć na kolejny nocleg z pięknymi widoczkami :)
Kolejne piękne widoczki i drogi poprzez pachnące wsie.
W końcu docieramy na kolejne miejsce noclegowe - Gościniec Borki Wielkie https://goo.gl/maps/CCcuG8tnW5k3DFdg9
Chodzimy po dziedzińcu, wkoło wesoło rżą konie. Nie ma nikogo... Wchodzimy do hotelu, tam również cisza. Halo? Dzwonię na numer podany na mapach. Odbiera właściciel (?).
-Czy można poprosić kogoś na recepcję?-pytam.
-Ale my nie mamy recepcji... Zaraz przyjdę. - rozmowa przerywa się przez jakiś błąd operatora, ale po chwili pan przychodzi do nas.
Mówi, że generalnie teraz jest zamknięte i remontują, ale możemy skorzystać z prysznica oraz ustawić samochód na łące.
Jedziemy nad skraj stawu, niedaleko stajni, wracamy, a Pan mówi, że to nie jest to miejsce na łące, o którym mówił i trzeba przejechać daleko, dojeżdżając na skraj lasu i dopiero wtedy skręcić w polną drogę, dochodzącą pod jezioro. Wybieramy jednak najpierw drogę przez pole, którą też pozwolono nam dojechać, aby sprawdzić miejscówkę. Tą drogą jeżdżą konie i traktory, dziury, jak to określił właściciel, "konkretne", ale co to dla busa :)
Bardzo nam się spodobało, więc wracamy, już leśną i asfaltową drogą, zapłacić i kupić miejscowe piwo. Powrót też drogą szutrową do jeziora na nasze miejsce.
Teraz czas na rozłożenie kocyka, naszego nowego wiaderka służącego za kosz na śmieci, grę w bule, spacerowanie, odpoczynek :) Zjedliśmy na szybko powtórkę z rozrywki, ale w wersji uproszonej - chleb z kotletem. Tyle wystarczy :)
Czas pospacerować, w końcu tu jest coś koło stu hektarów... Można by tu zbudować małe miasteczko ;)
Na koniec romantyczny zachód słońca. Wkoło nie ma nikogo, jest cisza, spokój, w oddali śpiewa kukułka, po stawie pływają kaczuszki. Zbieramy się spać, dobranoc!
Liczba kroków: 11133, 7 km.